Blaski i cienie Hogwartu – czyli znów wracamy do szkoły

Dzień i noc, słońce i deszcz… wszystko ma swój negatyw, nawet sławny Hogwart. Nie wierzycie mi? Zaraz się przekonacie, że dyrektor McGonagall ukrywa w zamku niejedną brudną sprawę. Po tym artykule na pewno zabierzecie swoje dzieci ze szkoły, ręczę za to moim piórem.

Jak zapewne wiecie, minęło już kilka miesięcy od ponownego otworzenia Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, dlatego nie ukrywam,
że z przyjemnością odwiedziłam Zamek, aby bliżej przyjrzeć się zmianom.
Przez pięć lat od zamknięcia szkoły zdążyło zmienić się niespotykanie wiele, zaczynając od naprawy starych murów po Wielkiej Bitwie, aż po samą kadrę nauczycielską. Jednak nie to dziś chciałam Wam przedstawić.

25 marca odbyło się ognisko na Błoniach, którego pomysłodawcą był niebezpieczny półolbrzym, na co – o zgrozo! – zgodę wyraziła sama McGonagall. Co gorsza opieka nauczycielska tej imprezy wołała o pomstę do Merlina, gdyż profesorowie zamiast pilnować uczniów, upijali się do nieprzytomności i bawili w magiczne limbo, a wszystko to obserwowały biedne dzieci. Przez tak deprawujące zachowanie pilnowanie bezpieczeństwa spadło na aurorów, którzy obecni są w Zamku od przykrego Balu Maskowego i nie zapowiada się, że szybko z niego znikną. W tym miejscu pragnę zauważyć,
że do Zamku przybył również Wybraniec, Harry Potter i jego rudy przyjaciel, pracownik jednego ze sklepów w Londynie, Ronald Weasley. Wszystko wskazuje na to, że cudowna trójka ulubieńców Dumbledora znów jest
w komplecie. Czyżby chcieli udowodnić, że nadal są w formie i rozwiążą zagadkę śmierci uczennicy? Szczerze wątpię, gdyż po dramatycznej rozmowie z Potterem okazało się, że jest w bardzo złej kondycji emocjonalnej. Praca
w Ministerstwie bardzo przerosła siły młodzieńca, gdyż zaczął on na moich oczach płakać, a zapytany o śledztwo prawie by zemdlał. Nie jestem pewna, czy w takim stanie da radę udźwignąć ciężar tej sytuacji. Choć na pewno jak zawsze z opresji uratuje go femme fatale, Hermiona Granger, obecnie Weasley, która zaczęła pracę w Hogwarcie jako nauczycielka Starożytnych Run. Pani Napuszona możliwe że znów zabłyśnie, aby jak zwykle zostawić
w cieniu swojego mężulka, który obecnie jest pionkiem w jej rękach.

Podczas tego ogniska nie spodziewałam się usłyszeć jeszcze okrutniejszych rewelacji, które mrożą krew w żyłach. Jeden z uczniów podszedł do mnie, prosząc o dyskretną rozmowę( jako anonimowy informator prosił o nie podawanie swojego imienia i nazwiska). Wspomniał najpierw o niepokojącym incydencie, który zauważył zaraz po przybyciu do szkoły, a mowa tutaj
o romansie Pani Pince z Filchem. Bibliotekarka i woźny według ucznia “liżą się po kątach” i Pani Dyrektor na to pozwala. Merlinie widzisz i nie grzmisz! Najprawdopodobniej w najbliższym czasie również odbędzie się ich ślub,
na którym obowiązkowo będą musieli pojawić się wszyscy uczniowie.
Co gorsza w szkole panuje ciężka atmosfera, gdyż nastąpił niepisany podział
na lepszych i gorszych, a wszystko ze względu na wygląd. Nauczyciele zaniedbują swoje obowiązki, zapominają o lekcjach a co gorsza w lochach, według relacji młodzieńca, grasuje smok. Obawiam się, że znów niekompetentny Gajowy umieścił w szkole jakieś niebezpieczne stworzenie, które zagraża życiu oraz zdrowiu biednych dzieci. Za to kiedy wpadłam przez przypadek na płaczącą uczennicę, która była okropnie wychudzona,
ta wyszlochała mi w ramię, że skrzaty przygotowują niedobre oraz zepsute jedzenie dla uczniów. Merlinie, wygląda na to, iż chcą ich otruć! Po czym to biedne dziewczę uciekło do zamku, by tam oddać naturze treść swojego żołądka.

Jestem przerażona po tej jakże krótkiej wizycie w Zamku zachowaniem nauczycieli, jak również samej Pani Dyrektor McGonagall. Ta sytuacja budzi wiele niepokoju w mojej osobie, obawiam się, że obecnie niejednemu
z rodziców włos się na głowie jeży od tych “rewelacji”. Nie rozumiem jednak,
po co do szkoły przybył Szef Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Czyżby chciał ukryć nieudolność swoich pracowników? Sytuacja w szkole po ostatnich wydarzeniach jest bardzo niepokojąca, a Minister Magii wcale na to nie reaguje. Chyba czas najwyższy się tym zająć, tylko kto to zrobi? Jak zmusić Panią Dyrektor do reakcji i w końcu odpowiedniego zarządzania szkołą? Może już najwyższy czas zabrać dzieci z Zamku,
aby nasze władze się ocknęły z pięknego snu, który jest tylko zwykłym złudzeniem.